Otwieram przed Tobą drzwi do zakamarków mojego serca i umysłu...


Rozczarowanie
Poczułam nagle końca powiew
Unikasz mojego spojrzenia
Teraz wszystkiego się dowiem
Nie możesz ukryć dłoni drżenia
Rozczarowanie, zaklęcie prysło
Rozczarowanie, czary nie działają
Rozczarowanie, nie ufam zmysłom
Rozczarowanie, z kątów cienie wyłażą
Krew mi z twarzy odpłynęła
Porywając z nurtem uśmiech
W pustce cicho utonęłam
Brak mi siły by wpaść w furię
Rozczarowanie, zaklęcie prysło
Rozczarowanie, czary nie działają
Rozczarowanie, nie ufam zmysłom
Rozczarowanie, z kątów cienie wyłażą
Patrzę nie widząc w otępieniu
A może Ciebie w Tobie nie ma
Zmiana zaszła w oka mgnieniu
Przede mną obcy bez wątpienia
Rozczarowanie, zaklęcie prysło
Rozczarowanie, czary nie działają
Rozczarowanie, nie ufam już zmysłom
Rozczarowanie, z kątów cienie wyłażą
Czekam na dotyk otrzeźwienia
Ono sztylet z piersi wyjmie
Zasieje nowe pragnienia
Wtedy nie Ty będziesz przy mnie
Rozczarowanie, zaklęcie prysło
Rozczarowanie, czary nie działają
Rozczarowanie, nie ufam już zmysłom
Rozczarowanie, z kątów cienie wyłażą
autor: titalo
Ona
Obdarzona sekretną mocą
Czyta myśli w ludzkich głowach
O ratunku rozmyśla nocą
Zanurzona w ich niedolach
Wróżka czarodziejka
Jest, jak płomień, co nie parzy
Uwolni, gdy życie nogi spęta
Pokaże drogę bez miraży
Sprawia, że Świat u stóp klęka
A Ty znowu możesz marzyć
Co wczoraj w kolorze popiołu
Dziś wizją odnowy się jawi
Odnajdzie Twój skrawek padołu
Połata Ci życie dziurawe
Wróżka czarodziejka
Jest, jak płomień, co nie parzy
Uwolni, gdy życie nogi spęta
Pokaże drogę bez miraży
Sprawia, że Świat u stóp klęka
A Ty znowu możesz marzyć
Wycieńczona oczy przymyka
Przyciśnięta cudzym ciężarem
Przez kolejne warstwy przenika
Jest dla duszy ulgi balsamem
Wróżka czarodziejka
Jest, jak płomień, co nie parzy
Uwolni, gdy życie nogi spęta
Pokaże drogę bez miraży
Sprawia, że Świat u stóp klęka
A Ty znowu możesz marzyć
Trwa obok bez oczekiwań
Posila wątłą wiarę w Tobie
Słucha, jak życie przeklinasz
Pomaga dojrzeć to, co dobre
Wróżka czarodziejka
Jest, jak płomień, co nie parzy
Uwolni, gdy życie nogi spęta
Pokaże drogę bez miraży
Sprawia, że Świat u stóp klęka
A Ty znowu możesz marzyć
autor: titalo


List od niej - pokażę Ci
Patrzę z chorym uwielbieniem
Serce chce się wyrwać z piersi
Jestem koszmaru spełnieniem
Piszę, byś wiedział kto Cię wielbi
Psychopatka, Stalkerka
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Kochanie moje, dla Ciebie nękaniem
Gdy mnie odtrącisz coś złego się stanie
Kochanie moje, Twoja walka o spokój
Nie chcesz, lecz trwać będę u Twego boku
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Psychopatka, Stalkerka
Przypadkiem wpadamy na siebie
Choć wszystko zgodnie z planem
Już widzisz, że jestem wszędzie
Czekam pod domem nad ranem
Psychopatka, Stalkerka
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Kochanie moje, dla Ciebie nękaniem
Gdy mnie odtrącisz coś złego się stanie
Kochanie moje, Twoja walka o spokój
Nie chcesz, lecz trwać będę u Twego boku
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Psychopatka, Stalkerka
Ślę setki wiadomości miłosnej treści
Podrzucam prezenty pod drzwiami
My razem połączeni aż do śmierci
Już widzę zdjęcia z dziećmi i psami
Psychopatka, Stalkerka
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Kochanie moje, dla Ciebie nękaniem
Gdy mnie odtrącisz coś złego się stanie
Kochanie moje, Twoja walka o spokój
Nie chcesz, lecz trwać będę u Twego boku
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Psychopatka, Stalkerka
Nie odbierasz ode mnie w nocy
Więc zostawiam kartki z groźbami
Poczujesz teraz zemsty gorycz
A mogło być pięknie między nami
Psychopatka, Stalkerka
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Kochanie moje, dla Ciebie nękaniem
Gdy mnie odtrącisz coś złego się stanie
Kochanie moje, Twoja walka o spokój
Nie chcesz, lecz trwać będę u Twego boku
Pokażę Ci jaka moja miłość jest wielka
Psychopatka, Stalkerka
autor: titalo
Z Tobą
Lubię patrzeć, jak tak pędzisz rano
Częstując śmiechem ludzi po drodze
Robisz im dzień, zimę zmieniasz w lato
Na chwilę zapomną o gorzkim losie
Bez Ciebie czapka i but mnie uciska
Bez Ciebie tak bardzo nie lubię się
Bez Ciebie jedzenie jest jak trucizna
Bez Ciebie w przeszłości ciągle tkwię
Lubię marzyć, że myślisz czasem o mnie
Imaginuję sobie, że jesteśmy razem
Wieszasz się na szyi i patrzysz zalotnie
Odhaczam punkty z moich wyobrażeń
Bez Ciebie czapka i but mnie uciska
Bez Ciebie tak bardzo nie lubię się
Bez Ciebie jedzenie jest jak trucizna
Bez Ciebie w przeszłości ciągle tkwię
Bronię Cię przed złymi rzeczami
Tulę w ramionach, gdy zadrżysz z zimna
Oglądam na dachu gwiazdy nocami
Niestety, codzienność jest mocno inna
Bez Ciebie czapka i but mnie uciska
Bez Ciebie tak bardzo nie lubię się
Bez Ciebie jedzenie jest jak trucizna
Bez Ciebie w przeszłości ciągle tkwię
Przyjdzie dzień, gdy stanę przed Tobą
Z tłukącym sercem opowiem wszystko
Bez oczekiwań nasze drogi się splotą
Oczami wyobraźni widzę już przyszłość
Bez Ciebie czapka i but mnie uciska
Bez Ciebie tak bardzo nie lubię się
Bez Ciebie jedzenie jest jak trucizna
Bez Ciebie w przeszłości ciągle tkwię
Z Tobą nie pójdę w stronę urwiska
Z Tobą nie będę jak dziecko we mgle
Z Tobą codzienność będzie epicka
Więc nie żyj szybko i czekaj na mnie
Bo…
Bez Ciebie czapka i but mnie uciska
Bez Ciebie tak bardzo nie lubię się
Bez Ciebie jedzenie jest jak trucizna
Bez Ciebie w przeszłości ciągle tkwię
autor: titalo


Bio
Ja przyglądam się sobie
W sumie rzadziej jest gorzej
Częściej jest nawet dobrze
Nie pragnę siebie nowej
To ja, mocno nieidealna
To ja, nieprzewidywalna
To ja, prawdziwa i realna
To ja, często sentymentalna
W obwodzie mam za dużo
Spoko, nie ma tragedii
Kupuję większe dżinsy
To pierwszy punkt strategii
To ja, mocno nieidealna
To ja, nieprzewidywalna
To ja, prawdziwa i realna
To ja, często sentymentalna
Sporo zakrętów w głowie
Pędzących myśli różnych
Odpowiedzi już gotowe
W sytuacjach trudnych
To ja, mocno nieidealna
To ja, nieprzewidywalna
To ja, prawdziwa i realna
To ja, często sentymentalna
Twarda ze mnie dziewczyna
Lecz Larą Croft być nie chcę
W środku ledwo się trzymam
Gdy widzę krzywdę to cierpię
To ja, mocno nieidealna
To ja, nieprzewidywalna
To ja, prawdziwa i realna
To ja, często sentymentalna
W dodatku kocham życie
Wiem, historia banalna
To ja, mocno nieidealna
To ja, nieprzewidywalna
To ja, prawdziwa i realna
To ja, często sentymentalna
W dodatku kocham życie
Wiem, historia banalna
autor: titalo
Zwalniam
W szybkim codzienności biegu
Nie spakowałem swych marzeń
Gnałem, do mglistego celu
Unikając większych obrażeń
Zwalniam, hamując ostro piętami do krwi
Nie czuję bólu, bo obok nadal jesteś Ty
Zwalniam, nie muszę już biec pod prąd
Z wiatrem z Tobą w lepsze odlecę stąd
Pędziłem i nie wiem po co
Nie rozglądając się wcale
Padałem już późną nocą
Nie było nic na spontanie
Zwalniam, hamując ostro piętami do krwi
Nie czuję bólu, bo obok nadal jesteś Ty
Zwalniam, nie muszę już biec pod prąd
Z wiatrem z Tobą w lepsze odlecę stąd
Głowa pełna pękała w szwach
Brak szuflad na myśli lekkie
Nie było tego wiele w snach
Słabo widziałem tam Ciebie
Zwalniam, hamując ostro piętami do krwi
Nie czuję bólu, bo obok nadal jesteś Ty
Zwalniam, nie muszę już biec pod prąd
Z wiatrem z Tobą w lepsze odlecę stąd
Budzisz mnie z tępego transu
Otwieram oczy i patrzę
Więcej teraz widzę blasku
Wszystko wygląda inaczej
Zwalniam, hamując ostro piętami do krwi
Nie czuję bólu, bo obok nadal jesteś Ty
Zwalniam, nie muszę już biec pod prąd
Z wiatrem z Tobą w lepsze odlecę stąd
Marzenia wyszły z ukrycia
Rozpostarły dumnie skrzydła
Wyszły z letargu przeżycia
Piękne, jak spełniona modlitwa
Zwalniam, hamując ostro piętami do krwi
Nie czuję bólu, bo obok nadal jesteś Ty
Zwalniam, nie muszę już biec pod prąd
Z wiatrem z Tobą w lepsze odlecę stąd
autor: titalo


Nie dość dobry - Maski
Maski na twarzy
Do szczerego uśmiechu niepodobne
Ukrywane pragnienia
On wybiera to, co dla innych wygodne
Podjęte decyzje
Wątpliwości będą się za nim wlokły
Ciągły strach
Że nigdy nie będzie dość dobry
Że nigdy nie będzie dość dobry
Brakuje mu pewności siebie
Co dzień zmyśla ją przed lustrem
Zawsze chce wypaść, jak najlepiej
Boi się końca ze złym skutkiem
Maski na twarzy
Do szczerego uśmiechu niepodobne
Ukrywane pragnienia
On wybiera to, co dla innych wygodne
Podjęte decyzje
Wątpliwości będą się za nim wlokły
Ciągły strach
Że nigdy nie będzie dość dobry
Że nigdy nie będzie dość dobry
Obcego człowieka odgrywa
Szuka wciąż potaknięcia głową
Nigdy pierwszy się nie odzywa
Karmi się drugiego słabością
Widzi zmrużone spojrzenia
Oceniają jego intencje
Widzi je, chociaż ich nie ma
Tylko lepszych dostrzega wszędzie
Maski na twarzy
Do szczerego uśmiechu niepodobne
Ukrywane pragnienia
On wybiera to, co dla innych wygodne
Podjęte decyzje
Wątpliwości będą się za nim wlokły
Ciągły strach
Że nigdy nie będzie dość dobry
Że nigdy nie będzie dość dobry
Jego samego jest coraz mniej
Już nie pamięta, jaki kiedyś był
Wciąż słyszy szyderczy śmiech
Prawdziwy on głęboko się skrył
W nim jest coś wyjątkowego
Ale nikt mu o tym nie powiedział
Może jakby słyszał coś życzliwego
Wierząc w siebie do góry by wzleciał
Ale tak nie jest…
Ukrywane pragnienia
On wybiera to, co dla innych wygodne
Podjęte decyzje
Wątpliwości będą się za nim wlokły
Ciągły strach
Że nigdy nie będzie dość dobry
Że nigdy nie będzie dość dobry
Że nigdy nie będzie dość dobry
autor: titalo
Drzwi
Otwieram drzwi przed Tobą
Do mojej duszy i serca
Nie wszyscy zajrzeć tu mogą
To drzwi do mojego wnętrza
Za nimi są pachnące kwiaty
Latają w brzuchu motyle
Ćwierkające miłośnie ptaki
Uczucie nad ziemią lewituje
Nie bój się, nie przestrasz się proszę
Drzwi do otwarcia jest jeszcze wiele
Do tysiąca pokoi, które w sobie noszę
Chociaż wiem, że nie zajrzysz wszędzie
Mam nie tylko to, co widzisz na wierzchu
We mnie znajdziesz tego dużo więcej
Za następnymi miraż krętych dróg
Trudne labirynty bez wyjścia
Nastrój pikujący po ciężkim dniu
I chęć w lepszym świecie bycia
Są drzwi dla innych zamknięte
Zakątek wytchnienia na uboczu
Tam rozluźniam w sobie, co napięte
Mój spokój zrobi dobrze obojgu
Nie bój się, nie przestrasz się proszę
Drzwi do otwarcia jest jeszcze wiele
Do tysiąca pokoi, które w sobie noszę
Chociaż wiem, że nie zajrzysz wszędzie
Mam nie tylko to co widzisz na wierzchu
We mnie znajdziesz tego dużo więcej
Znajdziesz też ciemną jaskinię
Tam słońca promień nie trafia
Struga smutku cicho płynie
Tylko, gdy przykre się przytrafia
Nie odkryjesz mnie całkiem innej
Lecz zobaczysz co jest głębiej
Uważnie przyjrzyjmy się bliżej
Być ze sobą wtedy będzie lepiej
Nie bój się, nie przestrasz się proszę
Drzwi do otwarcia jest jeszcze wiele
Do tysiąca pokoi, które w sobie noszę
Chociaż wiem, że nie zajrzysz wszędzie
Nie musisz otwierać wszystkich od razu
Możesz czuć się nie raz dziwnie
Potrzebna cierpliwość i sporo czasu
Miłość zostanie, jak fascynacja zniknie
autor: titalo


Amnezja
Nie jest dobrze, nie jest miło
Ukryliśmy się przed sobą
Nie jest dobrze, milej było
Obce myśli nie odchodzą
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
To jest replay, widać blizny
Rozum nas do rozejmu pcha
My z uporem chcemy bitwy
Chociaż każde dość już ma
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Któryś raz się zamykamy
I kryjemy się po kątach
Zegar tyka, czas nie mija
Każde w próżni wciąż się błąka
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Brak spojrzeń, nie ma emocji
Zdławione mamy je w sobie
Choć znamy powrotu drogę
Do celu nie umiemy dobiec
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Mamy instrukcję użycia
Bezmyślnie ją wyrzucamy
Już mogąc tego uniknąć
Od ściany się odbijamy
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Pokonamy ten tor przeszkód
Dojrzymy stare rozwiązania
Potem znów w dół spadniemy
Zapominając reguł latania
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Można by to przerwać szybko
Gdyby sięgnąć nie tak płytko
Zbędne ciosy
Z bólu cichy lament
Amnezja dziwna, niepamięci zamęt
autor: titalo
Wdzięczność
Ty wiesz niezmiennie czego mi potrzeba
Bezgłośnie dziękuję za ten błękit nieba
Dałem Ci mój ciasny świat bez pytania
Nie winisz mnie za to bez reszty oddana
Jesteś pięknym aniołem z cudowną mocą
Mnie w nią zasilasz każdym dniem i nocą
Nie mrugam, boję się, że twój widok stracę
Będę tulić w ramionach, jak tylko zasnę
Codzienność to co beztroskie przysłania
Nie słyszysz wielkiej miłości wyznania
Spójrz w moje oczy tam uczucia szukaj
Mogłabyś być wszędzie a jesteś tutaj
Jesteś pięknym aniołem z cudowną mocą
Mnie w nią zasilasz każdym dniem i nocą
Nie mrugam, na Ciebie bez przerwy patrzę
Biegamy w letnim deszczu, jak tylko zasnę
Nic nie mówię, mimo to wszystko słyszysz
Czasem czuję ciepło łez, gdy płaczesz
A po chwili z nową siłą lepsze jutro widzisz
Wtedy czule dłoń na moim czole kładziesz
Jesteś pięknym aniołem z cudowną mocą
Mnie w nią zasilasz każdym dniem i nocą
Nie mrugam, na Ciebie bez przerwy patrzę
Rozmawiamy o wszystkim gdy tylko zasnę
autor: titalo


Przyciąganie
Lubię patrzeć na ludzi
Widzę wewnętrzne piękno
Cudowne życia powody
Emocjami usłane miękko
Lubię mówić, słuchać i czuć
Bez ludzi wokół mnie, tego nie ma
Gdy dotykam samotności
Życie to istna gehenna
Lubię rozmawiać z ludźmi
Z delikatną szczerością
Przy nich dobro się budzi
Z nieskrywaną radością
Lubię mówić, słuchać i czuć
Bez ludzi wokół mnie, tego nie ma
Gdy dotykam samotności
Moje życie to istna gehenna
Lubię też słuchać ludzi
Z powściągliwą mądrością
Co emocje ostudzi
Łagodną życzliwością
Lubię mówić, słuchać i czuć
Bez ludzi wokół mnie, tego nie ma
Gdy dotykam samotności
Moje życie to istna gehenna
Lubię czuć dotyk ludzi
Dzielących się czułością
W smutku czuć ramion uścisk
Żal staje się przeszłością
Czuję silne przyciąganie
To o bycie między błaganie
Gdy mam ludzi wokół, tego nie ma
Gdy dotykam samotności
Moje życie to istna gehenna
autor: titalo
Animozje
Teatralne pozy, machanie rękami
Zaciśnięte usta i zaciśnięte zęby
Pretensja o nic żalem serce rani
Złośliwe przytyki i wrogie zapędy
Animozja, cóż za dźwięczne słowo
Zjawiskowe, jak imię kobiety
Dlaczego popycha do starcia
Krzyki zmienia w nieczyste falsety
Wypieki na twarzy, drżące dłonie
Dudnienie serca z oddechem płytkim
Wśród ciężkich myśli uraz płonie
Wykrzyczane racje, stają się niczym
Animozja, cóż za dźwięczne słowo
Zjawiskowe, jak imię kobiety
Dlaczego popycha do starcia
Krzyki zmienia w nieczyste falsety
Mijanie bez słowa, nastroje podłe
Patrzenie na siebie, tylko ukradkiem
By wzajemnie odczytać intencje wrogie
Opętani i ślepi, to grozi upadkiem
Animozja, cóż za dźwięczne słowo
Zjawiskowe, jak imię kobiety
Dlaczego popycha do starcia
Krzyki zmienia w nieczyste falsety
Powód w pamięci już nie zostaje
Nienawiść oschle duszę jałowi
Kompan wrogim obozem się staje
Dobre było i się nie odnowi
Animozja, cóż za dźwięczne słowo
Zjawiskowe, jak imię kobiety
Dlaczego popycha do starcia
Krzyki zmienia w nieczyste falsety
autor: titalo


Tęsknię
Chcę być tym dołkiem w policzku
Kiedy się gromko śmiejesz
Być tą kojącą muzyką
Która zły nastrój rozwieje
Chcę, tak jak mocna kawa
Dać Ci energię na dziś
Szansą być która się nadarza
I nie liczy się już nic
Czuję zapach Twój, oddech na twarzy
Dłoń w moich włosach, miękkość ust
Czuję całą sobą, jak na mnie patrzysz
Czy troszczysz się niczym dobry duch?
Chce być tą dobrą myślą
Wędrującą po Twej głowie
Po spacerze boso plażą
Ciepłym piaskiem na Twej stopie
Czekaj na nasze razem
Będziemy się znów śmiać
Czekaj w końcu dotrę tam
Dzieli nas tylko czas
Czuję zapach Twój, oddech na twarzy
Dłoń w moich włosach, miękkość ust
Czuję całą sobą, jak na mnie patrzysz
Czy troszczysz się niczym dobry duch
autor: titalo
Marzę by
Marzę by ideał spotkać
Lecz to mocno nierealne
Można by go namalować
Wzór ożywić na dni parę
Wybrać kolor włosów złoty
Oczy szare przenikliwe
Aż odczuję miłe wzloty
Pędzlem czynić niemożliwe
Uwolnij się z moich marzeń
Bym mogła być obok Ciebie
Z Tobą doświadczać wrażeń
I mieć Cię tylko dla siebie
Oddać w skali słuszny wzrost
Usta muśnięciem czerwieni
Na policzkach lekki zarost
W oczach już bóstwem się mieni
Teraz mental sformatować
Żeby się zadurzył strasznie
Cierpliwości jeszcze dodać
Już za moment kochać zacznie
Uwolnij się z moich marzeń
Bym mogła być obok Ciebie
Z Tobą doświadczać wrażeń
I mieć Cię tylko dla siebie
autor: titalo


To działa
Jesteśmy razem, lecz nie do pary
Sama nie wierzę, dwa różne światy
Jesteśmy razem to jakieś czary
Choć przyjaciele spisali na straty
Zaprosiliśmy się do swoich światów
Uczymy się ich wzajemnie
Mamy na siebie dobry wpływ
Gdy jedno dołuje to jest zbawienne
Moje koronki, Twoje szare swetry
Dwa różne byty, dwie różne krainy
Kocham odkrywać, robić kilometry
Łowienie ryb wznosi Cię na wyżyny
Zaprosiliśmy się do swoich światów
Uczymy się ich wzajemnie
Mamy na siebie dobry wpływ
Gdy wpadamy w doły to jest zbawienne
Lubię żyć szybko ciągle szukam akcji
Ty stawiasz na książki, filmy na sofie
Ja głodna przygód, totalnych wariacji
Sprowadzasz na ziemię rozsądku słowem
Zaprosiliśmy się do swoich światów
Uczymy się ich wzajemnie
Mamy na siebie dobry wpływ
Gdy wpadamy w doły to jest zbawienne
Ty jesteś piórem, ja białą kartką
Jesteśmy wskazówkami w zegarze
Ty mocną kawą, ja zaś filiżanką
Jestem płótnem, Ty ramą w obrazie
Zaprosiliśmy się do swoich światów
Uczymy się ich wzajemnie
Mamy na siebie dobry wpływ
Gdy wpadamy w doły to jest zbawienne
autor: titalo
Lato
On-rozpięta koszula
Porośnięta palmami
Ona- zwiewna sukienka
Przetykana makami
Nie ma wczoraj
I jutra nie będzie
Liczy się tylko dzisiaj
W uczucia obłędzie
Złoto na niebie
O zachodzie słońca
Oni chcą wierzyć
Że nie będzie końca
Nie ma wczoraj
I jutra nie będzie
Liczy się tylko dzisiaj
W uczucia obłędzie
Jego skóra jak karmel
Jej blond fale w piasku
Oni w swoich ramionach
W miłości potrzasku
Nie ma wczoraj
I jutra nie będzie
Liczy się tylko dzisiaj
W uczucia obłędzie
Jutro z żalem wrócą
Do szarej codzienności
Trzymać przy życiu będzie
Nadmiar ich czułości
Nie ma wczoraj
I jutra nie będzie
Liczy się tylko dzisiaj
W uczucia obłędzie
autor: titalo


Obcy
Są takie chwile, wtedy jest mi źle
Nie mówisz mi już o naszej miłości
Było przecież dobrze, ja gubię się
Tyle w Tobie chłodu i złośliwości
Czasem jest Ciebie dwóch
Wolę tego troskliwego
Czasem jest Ciebie dwóch
Nie cierpię tego obcego
Ten obcy nie daje mi przestrzeni
Nadużywa trybu kontroli lotów
Jesteśmy wyrzutami osaczeni
Powiemy coś, nie będzie odwrotu
Czasem jest Ciebie dwóch
Chcę tego czułego
Czasem jest Ciebie dwóch
Nie cierpię tego złośliwego
Martwi, że nie liczysz się ze mną
Jestem tylko przydatnym meblem
Ustawionym zgodnie z Twoją wolą
Którego nie traktuje się wylewnie
Czasem jest Ciebie dwóch
Wolę tego radosnego
Czasem jest Ciebie dwóch
Nie cierpię tego zimnego
Chcę wiedzieć jaki jest tego powód
Spróbujemy porozmawiać szczerze
Sytuacja przyjmie chciany obrót
Boli Cię też w środku, ja w to wierzę
Czasem jest Ciebie dwóch
Wolę tego co słucha
Martwi się o mnie i tęskni
Szepcze czule do ucha
autor: titalo
Fascynacja
Gdy odurza mnie fascynacji łyk
Ty jesteś książkowo idealny
Przecież wyraźnie niedoskonały
Lecz fantastyczny, wręcz nierealny
Ja kilka centymetrów nad ziemią
Twoje wady iskrzą się i mienią
Potem otwieram szeroko oczy
Ty stajesz się jakoś mniej uroczy
Moje myśli mocno potłuczone
I niepozbierane
Nie widzę jeszcze tego
Co w Tobie ciemne i popękane
Zaprzeczam, zaklinam rzeczywistość
Przyjaciele widzą dużo więcej
Koloruje na różowo wszystko
Nie chcę słuchać wersji beznadziejnej
Odchodzę, ten smutek kłuje w piersi
Mam już oczy mocno otwarte
Patrzę na Ciebie, wszystko mnie mierzi
Odtąd życie ze złudzeń odarte
Moje myśli klarownie przejrzyste
W całość poskładane
I teraz już widzę to
co od zawsze, od życia mi dane
autor: titalo


Bez nie ma nic
To nie był dobry dzień w ten zwykły dzień
Nic prócz ciemnych chmur nad nami
Zapasy na słowa, szarpanie emocji
Zamówiłeś Ubera i trzasnąłeś drzwiami
Przecież chcemy siebie
Przecież chcemy razem
Bez razem nie ma nic
Bez nie umiemy żyć
To nie był dobry dzień w ten zwykły dzień
Ja płaczę głośno, Ty cicho cierpisz
Gonitwa myśli w naszych głowach
Nikt nie wygrał, nikt nie jest lepszy
Lecz my chcemy siebie
Lecz my chcemy razem
Bez razem nie ma nic
Bez nie umiemy żyć
To nie był dobry dzień w ten zwykły dzień
Już nie wiemy od czego się zaczęło
Niepokój nas w swym głodzie zjada
Niech będzie dobrze, oby już minęło
Bo my chcemy siebie
Bo my chcemy razem
Bez razem nie ma nic
Bez nie umiemy żyć
To nie był dobry dzień w ten zwykły dzień
Wiemy, że kolejny o niebo będzie lepszy
Złe emocje w strachu odeszły w cień
Jesteśmy razem, sztorm nie był pierwszy
Zawsze chcemy siebie
Zawsze chcemy razem
Bez razem nie ma nic
Bez nie umiemy żyć
autor: titalo
Cyrk
Czasem czuję się jak w zwykłym cyrku
Klauni błaznują dla dużej atencji
Przyczyna tkwi w pewności schyłku
Pogubieni w swej trudnej egzystencji
Cyrk jest po to by rozśmieszać
Więc dlaczego jest mi smutno
Ilość klęsk zdaje się powiększać
Myśleć o tym jest bardzo trudno
Są magicy sprzedający nam iluzję
Sprawiający, że łapiemy się na sztuczki
Gdy tylko zwietrzą interes, dobrą okazję
Manipulując wciskają prawne kruczki
Cyrk jest po to by rozśmieszać
Więc dlaczego jest mi smutno
Ilość klęsk zdaje się powiększać
Myśleć o tym jest bardzo trudno
Są też akrobaci, którzy robią niemożliwe
Na wysokości ewolucje, ryzykują wszystko
Chodzenie balansując na linie zdradliwej
Podejmują ryzyko tracąc domowe ognisko
Cyrk jest po to by rozśmieszać
Więc dlaczego jest mi smutno
Ilość klęsk zdaje się powiększać
Myśleć o tym jest bardzo trudno
Tancerze są co tańczą bawiąc ludzi
Stawiając kroki w tańcu, jak im każą
Nie mają szansy by swą wolę obudzić
Może są zbyt słabi lub o tym nie marzą
Cyrk jest po to by rozśmieszać
Więc dlaczego jest mi smutno
Ilość klęsk zdaje się powiększać
Myśleć o tym jest bardzo trudno
autor: titalo


Co się stało
Arktyczna zima, lodowe sople
Usta w paraliżu zamarznięte
Nie mówią, nie krzyczą w ogóle
Serca przenikliwie zziębnięte
Co się z nimi stało
Że tak chłodem powiało
Już nie winią nikogo
Czas wymyślić się na nowo
Pustynny krajobraz, żadnych roślin
Nic nie kiełkuje i nie zakwitnie
Nie ma nawet wody jednej kropli
Co ożywi uczucie magicznie
Co się z nimi stało
Piaskową burzę rozpętało
Już nie winią nikogo
Czas wymyślić się na nowo
Skaliste góry, ostre kamienie
Kaleczą głęboko bardzo raniąc
Słychać dwóch dusz bolesne westchnie
Które już ciepłych wspomnień nie mają
Co się z nimi stało
Dusze silnie zabolało
Już nie winią nikogo
Czas wymyślić się na nowo
autor: titalo
Endorfiny
Czuję się bajecznie i widzę na różowo
Lekka jak mgiełka wzbijam się wysoko
cudowności na kopy nagle odmierzam
Cieszy mnie małe, które już dostrzegam
Uwielbiam ten stan
Uwielbiam tak się czuć
Chcę by zawsze trwał
Obok ciebie żyć móc
Sukienki szaro-bure w nudne kwadraty
Chcę nosić motyle, egzotyczne kwiaty
Chcę rozpuścić włosy słońcem muśnięte
Patrzeć na dmuchawce na łące nietknięte
Uwielbiam ten stan
Uwielbiam tak się czuć
Chcę by zawsze trwał
Obok ciebie żyć móc
Czuję całą sobą wielką moc kosmiczną
Mogę przenosić góry i podrzucać skały
Ty jesteś mą siłą nieziemsko magiczną
Mój świat jest bez granic, a był taki mały
Uwielbiam ten stan
Uwielbiam tak się czuć
Chcę by zawsze trwał
Obok ciebie żyć móc
autor: titalo


Zatrute myśli
Umysł zdradzony zwykle jest mściwy
Czy bilans strat i zysków zrobiłeś
Patrzę na Ciebie w sposób lękliwy
Czy to co nasze z inną dzieliłeś
Mówisz samowystarczalni
Zakochani na wieczność
Dla siebie emocjonalni
Nas dwoje tworzy jedność
Zazdrość podsyła niechciane myśli
Niepokój w obsesję się przeradza
Boję się, że najgorsze się ziści
Niewiara w myśleniu przeszkadza
Mówisz samowystarczalni
Zakochani na wieczność
Dla siebie emocjonalni
Nas dwoje tworzy jedność
Komu odgarniasz ten kosmyk z czoła
Może czuje twój oddech na karku
Z obłędu mnie uleczyć nie zdołasz
Ułożyłam już końca scenariusz
Mówisz samowystarczalni
Zakochani na wieczność
Dla siebie emocjonalni
Nas dwoje tworzy jedność
Miałam wszytko i zaraz to stracę
Nie ma innej są tylko myśli zatrute
Sama z sobą coraz mniej sobie radzę
Uczucie od strachu stało się kruche
Mówisz, sobie wystarczamy
Spoglądając z miłością
Przecież nadal się kochamy
Wraca spokój z czułością
autor: titalo
Czas na zakochanie
Nie miał nigdy śmiałości do kobiet
To świat dla niego zupełnie nieznany
Uprawiał zawsze twarde sporty
Wędkowanie morskie z chłopakami
Teraz jeździ czarnym Nissanem Patrolem
Przez okno bez celu na ulicę się patrzy
Twarz ogorzała z niewielkim zarostem
Jest przekonany, że czas już swój stracił
Czas na zakochanie nie może minąć
Czas na zakochanie nie wyczerpie się
Czeka tylko, bo nie może upłynąć
Z nią, co zapomniane, przypomni się
Czerwone usta i kostium w granacie
Mimo obcasów szła pewnym krokiem
Nie miała w zwyczaju na ludzi patrzeć
Gdy podziwiali skanując ją wzrokiem
Praca wtedy pochłonęła ją bez reszty
Teraz jest w niej życia w samotności lęk
O byciu we dwoje sama myśl ją peszy
Wieczorem towarzyszą jej książka i pies
Czas na zakochanie nie może minąć
Czas na zakochanie nie wyczerpie się
Czeka tylko, bo nie może upłynąć
Z nim, co zapomniane, przypomni się
autor: titalo


Tego nie wiesz
Przyglądasz się lecz nie wszystko widzisz
Patrzysz, dostrzegasz prawdy tylko część
Jest coś jeszcze we mnie, jak jądro ziemi
Bardziej tajemnicze i nie jest to grzech
Możesz czytać, jak w otwartej księdze
Tego nie robisz w życia dzikim pędzie
Powiedzieć ci wszystko mogłam od razu
Czy kochać będziesz w nowym anturażu
Śniadaniem i kawą rano mnie budzisz
Rozmawiamy o wszystkim ale o niczym
Ty tego nie wiesz, zapędy moje studzisz
Ile we mnie drzemie, tego nikt nie zliczył
Nie jestem inna, jestem tylko bardziej
Jestem wciąż sobą, jestem tylko mocniej
To we mnie podobne jest do wiśni bladej
Która pięknie kwitnie w mojej chwili wolnej
Inna nie jestem, jestem tylko więcej
To rozkwita dzięki naszej namiętności
Karmisz bezwiednie niewidoczne między
Owocem się staje w nocy ciemności.
Śniadaniem i kawą rano mnie budzisz
Rozmawiamy o wszystkim ale o niczym
Ty tego nie wiesz, zapędy moje studzisz
Ile we mnie drzemie, tego nikt nie zliczył
autor: titalo
Brzemię
Jestem hakiem na ścianie zawieszonym
Nie widzę dużo, bo jestem przytwierdzony
Nie pójdę w świat bom z murem związany
Po prostu inny żywot w tym życiu mi dany
Duży ciężar dźwigam
Sporo daje też z siebie
Czy zbytnio dociekam
Czy znajdę się w niebie
Wisząc sporo słyszę i dużo się dzieje
Dźwigam codziennie strapione klamoty
Znoszone i szare, gdzie z dziur wiatr wieje
Mają dużo smutków, rozdarte przez płoty
Duży ciężar dźwigam
Sporo daje też z siebie
Czy zbytnio dociekam
Czy znajdę się w niebie
Marynarki chcą więcej, a chcieć nie mogą
Parasole chcą latać pokory nie mając
Zdarzają się klucze zachwycone sobą
Ale nie skrzynię skarbów, a sień otwierają
Duży ciężar dźwigam
Sporo daje też z siebie
Czy zbytnio dociekam
Czy znajdę się w niebie
Patrzę na klamoty i słucham ich wynurzeń
Poradzę, pocieszę dam nadziei trochę
Zastanawiam się ile jeszcze nosić muszę
Czy w końcu mi ktoś w dźwiganiu pomoże
Duży ciężar dźwigam
Sporo daje też z siebie
Czy zbytnio dociekam
Czy znajdę się w niebie
autor: titalo


Gdybym
Gdybym miał uczucia stworzyć graffiti
Miałoby sporo różu i błękitu
abstrakcyjnie nakrapiane konfetti
na ścianie do samego sufitu
Uczucie szczere i mocno barwne
Z każdym dniem kocham Cię bardziej
Gdybym miał uczucia stworzyć rzeźbę
Byłaby nostalgicznym łabędziem
O łagodnym, nieskazitelnym kształcie
Który na szczycie fontanny będzie
Uczucie szczere nieskazitelnie
Z każdym dniem kocham niezmiennie
Gdybym miał uczucia deser podać
Byłby czekoladą z ostrą chili
Do słodyczy szczyptę pikanterii dodać
Deser wyrazisty nudy ani chwili
Uczucie szczere i takie słodkie
Z każdym dniem kocham Cię mocniej
autor: titalo
Skutki
Siedzę skulony w odrętwieniu
Ruszyć się nie mogę
Lecz myśli krążą wciąż wytrwale
Więc piszę o moim zwątpieniu
Dopiero do mnie to dociera
Ucieczka zwyczajna
Od życia pod kreską markera
By się ukryć, operacja tajna
Bez granic możliwości
Uśpionych sił nadmiar
Mogę przecież wszystko
Stworzyć w tęczy barwach
Wiem szczęście to nie wartość stała
Lecz ja nie chcę tego
Pragnę by nadal zmienną było
Lecz tkwi w punkcie poniżej gorszego
Drepczę w miejscu nie mogąc iść na przód
Brodzę, a pragnę głębi
W mych snach wzbijam się żądzą przygód
Rano grawitacja mnie więzi
Bez granic możliwości
Uśpionych sił nadmiar
Mogę przecież wszystko
Stworzyć w tęczy barwach
autor: titalo


W matni
Jesteś w sidłach, przyciśnięty przez mrok
Myśli szare, nie widzą kolorów
A twój kompan najlepszy to amok
Teraz nawet nie ma gry pozorów
Poza mrokiem jest światło bezkresne
Resztki mocy, co w Tobie tkwi
Majaki o końcu przedwczesne
Odszukaj żar, co już ledwo ćmi
Ludzie już mniej widoczni się stają
Ty biegniesz ścieżką pośród ciemności
Zdążyć przed bólem nadzieję mając
Zaznać chwilowej, błogiej wolności
Poza mrokiem jest światło bezkresne
Resztki mocy, co w Tobie tkwi
Majaki o końcu przedwczesne
Odszukaj żar, co już ledwo ćmi
Nie ma niczego prócz walki z cieniem
Wysysa chciwie Twą siłę, wolę
Dusisz się pod tym ciężkim sklepieniem
On karmiąc się życiem chce swą dolę
Poza mrokiem jest światło bezkresne
Resztki mocy, co w Tobie tkwi
Majaki o końcu przedwczesne
Odszukaj żar, co już ledwo ćmi
Prawie docierasz do bram nicości,
W oddali dźwięk cichej pieśni walki
Chcesz ją słyszeć, dostąpić jasności
Wyrwać się, uciec z duszącej matni
Poza mrokiem jest światło bezkresne
Obudź moce co w Tobie tkwią
Porzuć myśli o końcu wczesne
Szukaj radości co w tobie są
autor: titalo
Jesteś
Żegluję po uczucia wodach
Pośród piętrzących się czułości
Żegluję, odkrywając nowe
Pod pełnym żaglem namiętności
Ty jesteś morzem miłości
Tajemniczym i głębokim
Niezmierzonym w otwartości
W swej nostalgii szerokim
Ty jesteś morzem miłości
Falami emocji w sztormie
Potem w żywiole zmienności
Spokojnym oddechem w porcie
Żegluję po uczucia wodach
Pośród piętrzących się czułości
Żegluję, odkrywając nowe
Pod pełnym żaglem namiętności
Ty jesteś morzem miłości
Nieskończonością błękitu
Koisz wodą spokojności
Srebrząc od zmierzchu do świtu
Ty jesteś morzem miłości
Piękną lazuru zagadką
kryjesz rafy cudowności
Barwnie w pamięci zapadną
Żegluję po uczucia wodach
Pośród piętrzących się czułości
Żegluję, odkrywając nowe
Pod pełnym żaglem namiętności
autor: titalo
